Szkice  Giorgia Manganellego - których bohaterowie to m.in. literatura  fantastyczna, dyskretny, schizolidalny snob Ronald Firbank, Samuel  Beckett i jego Murphy, szachownica Vladimira Nabokova, przebiegły mag W.  B. Yeats czy Henry James - są błyskotliwe, często zaskakujące, dalekie  od obiegowych sądów i akademickich analiz.
Lekturę tego zbioru być  może należałoby zacząć od tytułowego manifestu, który fascynuje  niewyznaną miłością do literatury, tej aspołecznej, niemoralnej  działalności, która „prowokuje i rzuca wyzwanie, ofiarowuje magiczną  skórę zwierzęcia, mechanizm, kostkę do gry, relikwię, roztargnioną  ironię godła”. Manganelli pojmuje ją jako domenę fikcji i sztuczności,  gry i przypadku, gdzie najważniejszą figurą jest labirynt, jako  samonapędzający się mechanizm, samowystarczalny i ostentacyjnie  ignorujący wszelkie moralne nakazy, przez co niezmiennie oskarżany o  cynizm, skandal, niemoralność.